2013.06.22_Gips i Sianokosy

Po wycięciu "schorzenia" 2 dni spędziłam w szpitalu, a zaraz po wyjściu Jurek zawiózł mnie na działkę. Spędziłam tam samotnie cudowny tydzień. Dzięki upałom nawet nie rwałam się do roboty, ograniczałam się do podlewania.
Strona główna / 2013 / 2013.06.22_Gips i Sianokosy
Mój przecudnej urody gipsik.
Pantofelek wymuszający chodzenie na pieęie.
Krzesełko Gabrysi i kapeć na koturnie Ani bardzo mi się przydały.
Sezon truskawkowy.
Rachityczne krzaczki z "Majsterka" kupione późną jesienią
o dziwo zakwitły.
Basiu, to nasz wspólnie sadzony jaśmin.
W tym roku mamy wysyp dzwonków (naparstnic).
I całe szczęście bo zmarnowałam georginie.
Wbrew moim protestom Jurek zarządził koszenie trawy.
Bardzo lubię te falujące na wietrze łany.
Wojtek dzielnie pomógł kosić.
To coś na karku Jurka to ochrona szyi.
Mamy regularny upał od kilku dni.
Koniec roboty.
Wojtek lubi konkretne zadania.
Dziedzic wreszcie może odpocząć.
Chyba mu się śni zona?
A to mój gipsik po tygodniowym urzędowaniu na działce.
Niebywałe, że dalej taki piękny, nawet czysty.
To zdjęcie może sugerować, że nie musiał się nabiegać, ale to tylko pozory.
Lodami świętujemy Dzień Ojca, niestety tylko z jednym synem.
Upalny obiad. Nie możemy się doczekać na Mamę i Jurka.
Zapomniałam sfotografować na czas dietetyczny obiad.
No i mamy to, co mamy.
Mama 21 czerwca skończyła 85 lat.
Ciągle musi mieć jakieś zajęcie.
Jubileuszowe kwiatki jechały z Warszawy.